Patrycja Opublikowano 26 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2012 powiedziałaś coś komuś z forum, napisałaś coś ? Ani tu, ani tam nie pisałam. I tu, i tam przestałam być. Czasami brak siły, żeby robić cokolwiek, gdy problemy przybiją do ziemi... Dodam, że ja nie neguję zasadności istnienia forum, ani zasadności istnienia klubów. I generalnie myślę, że ten temat pozostanie nierozwiązany, bo część opinii jest na podstawie opowieści, a kluby są różne i ludzie są różni. Biorąc udział i w klubie, i w forum, to tylko jeszcze napiszę, że jak dla mnie i jedno i drugie ma swoje plusy. Nie ma co się denerwować czy obrażać wzajemnie Wyłączenie takiego stereotypu jest trudne, ale możliwe. Bardzo otwiera oczy na poznanie nowych rzeczy. 0 Cytuj „A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto, z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.” M.Konopnicka Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rado Opublikowano 26 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2012 Zaraz- bo najgłośniej mówią osoby które w klubach nigdy nie były, kogoś tam spotkały, kogoś widziały, coś tam na stronie i to już- cała wiedza. Spokojnie i po kolei: Przed II wojną wszystkie kluby motocyklowe (bez wyjątków na dobrą sprawę) w USA związane były z AMA. Organizacja ta w ramach promowania ruchu motocyklowego organizowała konkursy na najlepiej ubraną grupę/klub. Nagrody były znaczące więc grupy- żeby wyglądać ładnie i "mundurowo" zaczęły dodawać sobie znaczki czy godła. Nie miało to nic wspólnego z gangami, wolnością czy jakąkolwiek inną ideologią, za to bardzo dużo z konkursami piękności. Sytuacja zmieniła sie po słynnym zlocie w Hollister w 1947 kiedy kilka gazet opublikowało sfabrykowane (pozowane) fotki ze zlotu sugerujące że w małym miasteczku za sprawą motocyklistów zaczęła się Sodoma, Gomora i co tam kto jeszcze chce (gołe laski, bójki, flaszki itd). AMA znalazła się w kłopocie: zaczęto publicznie potępiać ruch motocyklowy i wszystkich motocyklistów traktować jak nieledwie satanistów, gwałcicieli i podpalaczy. Organizacja, działając, było nie było, w interesie motocyklizmu, miała wystosować pismo (dziś nikt już nie jest pewien czy rzeczywiście to zrobiła) tłumaczące jak wygląda rzeczywisty stan rzeczy, w którym znalazło się legendarne zdanie: “99% of all of their members are law-abiding citizens and only 1% are outlaws”. Jako że AMA wykluczała kluby nie przestrzegające reguł (a po tych wydarzeniach jeszcze zaostrzyła kurs)- stawały się one "wyrzutkami", stąd termin OMC (outlaw motorcycle club- nie chodzi o Outlaws MC). Jak nietrudno sie domyślić znaczek z 1% w rombie określał członków takich klubów. Obcinali oni rękawy kurtek AMA tworząc kamizelki bądź wręcz cięli je tak, że dawne barwy rozdzielali na trzy części, naszywane potem na inną kamizelkę- stąd nazwa "cut". AMA nie przewidziała jednego- że dla bardzo wielu osób (zaczynając od weteranów wojennych a kończąc na gangsterach czy po prostu "karkach") bycie "wyrzutkiem" było czymś pociągającym. Część grup potraktowała to dosłownie i zaczęła skupiać ludzi którzy stali poza prawem nie tylko AMA, ale jakimkolwiek innym. W tej chwili „diamencik” z 1% ma na terenie USA bardzo jasną wymowę: osoba nosząca go, jeśli będzie trzeba, nie cofnie się przed niczym (a już z pewnością nie przed zdrowym i radosnym mordobiciem „bo za to można pójść siedzieć”). W Europie sprawy wyglądają trochę spokojniej ale ciągle- lekceważenie kogoś kto nosi 1% nie jest najmądrzejszym co można zrobić, podobnie jak noszenie go bez absolutnej gotowości do poparcia deklaracji czynami bez względu na JAKIEKOLWIEK konsekwencje. Kluby OMC, zwalczane przez AMA, zaczęły odpowiadać tym samym. Organizowały własne imprezy, tworzyły własne struktury organizacyjne. Było nie było organizacja dużej imprezy wymaga określonej logistyki, a ta wymaga jasno określonych funkcji- stąd struktura klubowa, która nie pojawiła się jako ozdobniki czy sprawności, ale w wyniku bardzo realnych potrzeb (a często i kasy- tak legalnej jak i trochę mniej). Narzekanie na strukturę to jak narzekanie na to że na forum są rangi a moderatorzy mają nicki na zielono. Od tego momentu- od chwili kiedy kluby zaczęły być związane z terytoriami które do nich "należą" i na których to one organizują imprezy, dbają o ich bezpieczeństwo, rozprowadzają... różne substancje chemiczne, możemy mówić o trójczęściowych kolorach w takiej postaci, jaką znamy dziś. Górny rockers zawierał nazwę klubu, dolny- nazwę terytorium należącego do niego, pośrodku- emblemat. Patrzac na tradycję, jednoczęściowe kolory (sam obrazek) mogli nosić właściwie wszyscy. RC, FG, MC, kluby weteranów, strażaków- kto tylko chciał. Traktowano to jako po prostu obrazek, ozdobę kurtki czy kamizelki. Kłopoty zaczynały się po dodaniu rockera (choćby jednego). Przyczyny są bardzo proste: osoby w okresie próbnym przynależności do klubów (w róznych klubach róznie, ale zwykle chodzi o prospectów) noszą na plecach niepełne barwy, czyli- bardzo często- pojedynczy rocker. Jeśli teraz ktoś nie będący członkiem dominującego na danym terenie klubu robił coś takiego, mógł zostać potraktowany jako pozer próbujący się podszyć pod członka MC bądź, co kończyło się jeszcze gorzej, za członka nowego na tym terenie klubu, o którym klub dominujący nic nie wiedział (to traktowano jako obrazę całego klubu). Jeszcze gorzej było w sytuacji, kiedy jakaś grupa nosiła barwy z nazwą terytorium (nazwą stanu czy- poza USA- kraju). Coś takiego równało się powiedzeniu: właściciel tych barw należy do klubu dominującego, stanowiącego prawo na tym terenie. Mówiąc wprost- było to wyzwanie do wojny i to bez przenośni. W kilku stanach nawet policyjne kluby motocyklowe nie noszą dolnych rockersów. Rozwiązaniem było dogadanie się z klubem OMC dominującym na danym terenie- to oni udzielali prawa do noszenia takich a nie innych rockersów na swoim terytorium, często bez żadnych warunków innych niż poszanowanie praw klubu- „matki”. W ten sposób działają kluby OMC obecne w Polsce, co zabawne dokładnie tak zachowują się organizacje nie będące niczym innym tylko naszym lokalnym odpowiednikiem AMA. Jak widać historia potrafi być cholernie złośliwa. Teraz: u nas, w Polsce mamy dwie organizacje które roszczą sobie prawa do "kontrolowania" tego co kto i jak. Kongres klubów motocyklowych i PRM. Pierwsze zrzesza kluby MC, drugie z kolei jest organizacją o wiele starszą, za to mniej "napinającą się" jeśli chodzi o takie sprawy jak staż, zasady wewnątrz klubów członkowskich itd itp. Kochają się jedni z drugimi jak pies z dziadem. Kluby "kongresowe" są o wiele bliżej amerykańskiej tradycji i więcej wśród nich "bad boys" (albo ludzi którzy koniecznie chcą za takich uchodzić), generalnie jeśli ktokolwiek będzie odpruwał albo czepiał się naszywek- to oni (nigdy nie słyszałem o takiej akcji ze strony PRM) . Poza tym wszystkim są jeszcze kluby MC z pierwszej ligi (Gremium, Hells Angels, Outlaws... nie pamiętam czy ktoś jeszcze wszedł do Polski) które uznały że mają głęboko w d... wszelkie układy i nikogo o nic pytać nie będą. Tyle jeśli chodzi o BARDZO ogólny zarys sytuacji. czy może trafiłem na ciężki przypadek młotka, który naoglądał się za dużo SONS of ANARCHY? Po prostu trafiłeś na młotka . To co oglądał nie ma tu znaczenia. Debili wszędzie jest pełno, niektórzy z nich jeżdżą motocyklami- nic nie poradzisz . 1 Cytuj https://www.artstation.com/rkurczewski Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cezary Opublikowano 26 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2012 brawo Marcin jestem pod wrażeniem zgłębienia tematu. Sytuacja zmieniła sie po słynnym zlocie w Hollister w 1947 kiedy kilka gazet opublikowało sfabrykowane (pozowane) fotki ze zlotu sugerujące że w małym miasteczku za sprawą motocyklistów zaczęła się Sodoma, Gomora i co tam kto jeszcze chce (gołe laski, bójki, flaszki itd)na podstawie artykułu magazynu Life powstało opowiadanie „The Cyclists' Raid”, które z kolei posłużyło za podstawę scenariusza do filmu „The Wild One” - "Dziki" z Marlonem Brando i Lee Marvinem 0 Cytuj STUDiO Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rado Opublikowano 26 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2012 Dzięki wielkie, ale to tak naprawdę wyjątkowo "podstawowe podstawy". Jedna ważna rzecz: oczywiście tak w Stanach jak i większości krajów zachodnich nie ma czegoś takiego jak ogólnokrajowe organizacje zrzeszające kluby motocyklowe (coś czymś KIEDYŚ była w Stanach AMA) a reguł pilnują sami zainteresowani. Wygląda to plus minus tak, że nowy klub w danym regionie informuje o swoim istnieniu "dużych chłopców" (załóżmy na potrzeby przykładu: Outlaws MC w stanach, w których ten klub dominuje) i to właściwie tyle. Dopóki nie naszyją sobie "znaków zastrzeżonych", które w języku MC oznaczają roszczenie sobie takich bądź innych pretensji- nikt się do nich nie przypieprza. U nas są dwie takie organizacje, na dodatek nie zawsze wzajemnie się respektujące, co tylko potęguje chaos. Generalnie jeśli ktoś jeździ sam lub w małych grupkach nie powinien pakować się w zabawy z barwami, już choćby z racji tego że może się nieświadomie załadować w regularną wojną między dwiema grupami, a wejście do zwykłej knajpy dla motocyklistów albo na zlot, które dla osoby bez barw byłoby czymś wręcz przyjemnym, skończy się mordobiciem. W Stanach o wyjazdach grup noszących barwy klubowe road sergeant ich klubu informuje kluby przez których terytoria będzie odbywał się przejazd, żeby uniknąć wzięcia np. wyjazdu na piwo za wrogą akcję. Kluby MC (a już bez wyjątku OMC) obowiązuje zasada że co robisz jednemu- robisz całemu klubowi, stąd "znieważanie" barw klubowych, choćby w oczach postronnych były rzeczą kompletnie niewinną jak przerzucenie czyjejś kamizelki z jednego miejsca na inne, traktowane może być (zależy nie tylko od klubu ale i od osoby) plus minus tak, jak znieważenie flagi narodowej czy nie wiem- krzyża.Naprawdę nie warto. To tak jak z tatuowaniem sobie wężyków generalskich na ramionach albo kropek w kącikach oczu: niby wolno każdemu, prawo nie zabrania, ale mądre to nie jest. A co do forum (wracając trochę do oryginalnego tematu)- rada jest prosta. Zgłosić się do Kongresu jako klub kandydujący- z projektem barw, spisem członków itd. Klub który "przeżyje" bodaj rok (pełne reguły są na ich stronie, do sprawdzenia, mogę się mylić bo to z pamięci) zyskuje wszystkie prawa klubu MC- i tyle. Pytanie tylko czy naprawdę warto wchodzić w te wszystkie zależności, skoro i tak nie jest nam (chyba) źle. Co nam to da ? Co zyskamy, co stracimy ? 0 Cytuj https://www.artstation.com/rkurczewski Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Strozz Opublikowano 27 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2012 Przecież nikt tu nawet nie sugeruje, żeby zamieniać forum w klub czy coś tam... Forum to forum, jest platformą do poznawania się i komunikowania w interesujących nas sprawach i tak zostaje. 0 Cytuj www.motormania.com.pl Mój zecioR... http://motocykle-lodz.pl/gallery/image/565-zecior-ready/ ...tak brzmi: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Konrad85 Opublikowano 27 Czerwca 2012 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2012 po przeczytaniu waszych wypowiedzi i ponownym zastanowieniu się nad tym wszystkim... (ale to tylko moje zdanie) że łatwiej jest być na forum... bo to forum kształtuje się i dopasowuje do ludzi którzy na nim się udzielają... w klubach jest chyba odwrotnie... to ludzie muszą się dopasowywać do klubu.... a bardzo ważną zaletą Forum Łódzkich Motocyklistów jest to że widać po tematach i wypowiedziach że dzielimy się tutaj tą naszą pasją... 0 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rado Opublikowano 27 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2012 I jedno i drugie ma zalety. Forum jest o wiele luźniejszą formą- udział w nim do niczego nie zobowiązuje. Bycie w klubie to sprawa o wiele poważniejsza, ale też związki między ludźmi należącymi do nich są bliższe (w niektórych przypadkach klub jest ważniejszy od rodziny). Fajnie jest mieć "braci" którzy nie cofną się przed sprzedaniem własnych motocykli byle Ci pomóc jeśli będziesz potrzebować... ale właśnie- wszystko ma swoją cenę. Ja do żadnego klubu raczej należał nie będę, ale też mam zamiaru mówić innym że to jest "głupie", "złe" i co tam jeszcze. Jeśli komuś odpowiada- kompletnie nie moja sprawa. 0 Cytuj https://www.artstation.com/rkurczewski Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siwutek Opublikowano 27 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2012 Myślę, że jest im dzięki temu łatwiej np zorganizować Motoserce, bo czy sponsor dałby na akcje pieniądze przypadkowym ludziom, o których nic nie wie? Ludzie którzy dają forsę na takie akcje nie do końca są bezinteresowni, mają chociażby reklamę a przy okazji robią masę dobrego - ale co do dawania kasy to myślę że tak czy tak nie dają jej bezimiennym ludziom, dają ją ludziom których znają, albo poznali poprzez znajomych - wiadomo że znajomi znajomych -naszymi znajomymi, niektórzy wiedzą o czym mówię. A co do formacji z podległościami i stopniami to ja już mam nadto takiej formacji, znam ją od środka i nie mam o niej dobrego zdania, prywatnie oczywiście ale niektórzy ludzie co nawet w harcerstwie nie byli potrzebują tytułowania w stylu jaśnie komendancie - ich wola i jeżeli mają podkomendnych którzy się na to godzą to chwała im za to - niech dalej bawią się w partyzantkę na motongach. 0 Cytuj Powyższy post jedynie wyraża opinię autora w dniu dzisiejszym.W dniu jutrzejszym ani w każdym innym następującym po tym terminie dniu - nie może on służyć przeciwko autorowi. Ponadto autor zastrzega sobie prawo i możliwość zmiany poglądów bez podawania przyczyny. Przed przeczytaniem należy skontaktować się z lekarzem lub farmaceutą. Po przeczytaniu jedynie z PSYCHIATRĄ Zawsze gdy zapier***am, boję się, się że z przeciwka spotkam takiego samego poje**a jak ja. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rado Opublikowano 27 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2012 No Siwutek trafił bez pudła- akcje w stylu "Mikołaje na motocyklach" zaczęły się w Stanach jak w wyniku wojny pomiędzy Angelsami a Outlawsami kluby motocyklowe zaczęto traktować po prostu jak gangi (którymi NIEKTÓRE były). Miało to poprawić wizerunek motocyklistów i tyle w tym było troski o dzieci co w reklamach Durexa. 0 Cytuj https://www.artstation.com/rkurczewski Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.