ErR
Panowie, można być Rossim i pokonywać ten sam zakręt 10 razy dziennie ale ten jeden raz chwilę wcześniej nasza idealną linia przejazdu jechał sobie pan Janusz któremu z silnika olej poleciał... I co wtedy? Taka jest prawda, że jak ktoś gania jak głupi to jest to jego wina. Każdy z nas jeździ na własną odpowiedzialność, każdy z nas z kimś się ścigał czy to na ulicy czy to na torze ale każdy ma swój rozum i sam podejmuje decyzję. Chciał za***rdalać? Chciał się ścigać? Podjął taką decyzję? Jego sprawa i jego konsekwencje. Smutna sprawa ale tak wygląda nasze hobby, takie ryzyko bierzemy na klatę. Na torze, wiele razy już leżałem, próbując pokonywać kolejne granice i wiem jak mało potrzeba do gleby. Na początku gigantyczne postępy zachęcają do szybszej jazdy a potem by urwać sekundę to trzeba godzinami jeździć... Wywrotka dużo daje, dużo zmienia w głowie, w myśleniu i uświadamia jakimi leszczami wszyscy jesteśmy a szczególnie jak mało potrzeba żeby szorować d*pa po ziemi. Ja na ulicy a szczególnie na zakrętach zwyczajnie zwalniam bo się boje, tak na serio każdy zakręt jest obcy, nie boję się zakrętu ale tego co mogę na min znaleźć ( dziurę, olej, piasek)... Wolę zwolnić, dać się wyprzedzić dzięki czemu zwiększam czyjeś ego ale mieć większą pewność, że do domu wrócę cały i zdrowy. Każdy jeździ po swojemu i każdy sam za to odpowiada. Ulica to nie tor, tu nie ma stref na błąd i szorowanie d*pą po trawie, tu są krawężniki i słupki... Szkoda chłopaka.