Skocz do zawartości

Historia edycji

Logan

Logan

Sytuacja z dziś, która dzięki swojemu zakończeniu doprowadziła do ogólnego wybuchu śmiechu w samochodzie, którym jechałem.

Wersja skrócona:
Jadąc puchą, poinformowałem motocyklistę o tym, że przejechał cały odcinek między skrzyżowaniami na prawym kierunku i żeby go skasował (zacząłem od słowa "kolego"). Jedyna odpowiedź z jego strony (pomachał palcem w geście upomnienia mnie): "Ale nie jesteśmy żadnymi kolegami!" :biggrin:

Wersja rozszerzona:
Jechałem z żoną i dzieckiem, więc trzeba było puchą.
Po drodze wyprzedziliśmy motocyklistę na motocyklu z grupy tych mniejszych, z racji deszczu jadącego delikatnie mówiąc- mocno zachowawczo (+/-35km/h Zachodnią- oczywiście lepiej z pokorą, niż przeszarżować).
Zrównał się ze mną na 2-gim skrzyżowaniu, więc widząc w lusterku, że cały odcinek między skrzyżowaniami pokonał na prawym kierunku, postanowiłem się odezwać:
"Kolego! Skasuj kierunek, bo cały odcinek przejechałeś na prawym!" (powtórzone 2x, bo za pierwszym nie dosłyszał/ nie dorozumiał.
W odpowiedzi:
(machając palcem w geście upomnienia):
"Ale my nie jesteśmy żadnymi kolegami!"
I to tyle- światło się zmieniło, pojechałem dalej.

Analiza i podsumowanie:
Oczywiście nie zależało mi na żadnym dziękuję, ale jego reakcja mnie rozbroiła :biggrin:
Natomiast zdecydowałem się do niego odezwać, bo może dzięki temu raz mniej przeczytamy od wypadku, gdzie ktoś z podporządkowanej wymusi pierwszeństwo na motocykliście, który jechał prosto na prawym kierunku.

Próbując zrozumieć napotkaną reakcję, mam nadzieję, że powodem nie był fakt mojej jazdy samochodem, marka tego pojazdu, czy zupełnie obce blachy ;)

Nie mniej całość była dla nas bardzo zabawna i przypomniała mi następujący żart:
 

Cytat

Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
– Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
– Kto, ja?
– Tak, ty...
– Nie jesteśmy na "ty"!
– O, sorry, kolego.
– Nie jestem twoim kolegą!
– Słuchaj, przyjacielu.
– Ani przyjacielem!
– Posłuchaj mnie, gościu…
– Nie jestem żadnym "gościem"!
– No to jak mam…
– "Proszę pana"…
– OK, więc proszę…
– ... "szanownego".
– Dobra, k..., a więc proszę szanownego pana…
– Dobrze, dobrze…
– Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
– Tego, który wsiada na motor?
– Tak, właśnie tego.
– Widzę.
– No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy "kolego" on akurat op... dalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!

 

Logan

Logan

Sytuacja z dziś, która dzięki swojemu zakończeniu doprowadziła do ogólnego wybuchu śmiechu w samochodzie, którym jechałem.

Wersja skrócona:
Jadąc puchą, poinformowałem motocyklistę o tym, że przejechał cały odcinek między skrzyżowaniami na prawym kierunku i żeby go skasował (zacząłem od słowa "kolego"). Jedyna odpowiedź z jego strony (pomachał palcem w geście upomnienia mnie): "Ale nie jesteśmy żadnymi kolegami!" :biggrin:

Wersja rozszerzona:
Jechałem z żoną i dzieckiem, więc trzeba było puchą.
Po drodze wyprzedziliśmy motocyklistę na motocyklu z grupy tych mniejszych, z racji deszczu jadącego delikatnie mówiąc- mocno zachowawczo (+/-35km/h Zachodnią- oczywiście lepiej z pokorą, niż przeszarżować).
Zrównał się ze mną na 2-gim skrzyżowaniu, więc widząc w lusterku, że cały odcinek między skrzyżowaniami pokonał na prawym kierunku, postanowiłem się odezwać:
"Kolego! Skasuj kierunek, bo cały odcinek przejechałeś na prawym!" (powtórzone 2x, bo za pierwszym nie dosłyszał/ nie dorozumiał.
W odpowiedzi:
(machając palcem w geście upomnienia):
"Ale my nie jesteśmy żadnymi kolegami!"
I to tyle- światło się zmieniło, pojechałem dalej.

Analiza i podsumowanie:
Oczywiście nie zależało mi na żadnym dziękuję, ale jego reakcja mnie rozbroiła :biggrin:
Natomiast zdecydowałem się do niego odezwać, bo może dzięki temu raz mniej przeczytamy od wypadku, gdzie ktoś z podporządkowanej wymusi pierwszeństwo na motocykliście, który jechał prosto na prawym kierunku.

Próbując zrozumieć napotkaną reakcję, mam nadzieję, że powodem nie był fakt mojej jazdy samochodem, marka tego pojazdu, czy zupełnie obce blachy ;)

Nie mniej całość była dla nas bardzo zabawna i przypomniała mi następujący żart:
 

Cytat

Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
– Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
– Kto, ja?
– Tak, ty...
– Nie jesteśmy na "ty"!
– O, sorry, kolego.
– Nie jestem twoim kolegą!
– Słuchaj, przyjacielu.
– Ani przyjacielem!
– Posłuchaj mnie, gościu…
– Nie jestem żadnym "gościem"!
– No to jak mam…
– "Proszę pana"…
– OK, więc proszę…
– ... "szanownego".
– Dobra, k..., a więc proszę szanownego pana…
– Dobrze, dobrze…
– Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
– Tego, który wsiada na motor?
– Tak, właśnie tego.
– Widzę.
– No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy "kolego" on akurat op... dalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!

 

×
  • Dodaj nową pozycję...