Skocz do zawartości

Historia edycji

Mur67

Mur67

Tak sobie siedze czytam i oczom nie wierze.

Na jednym z portali wywiad z autorem zmian w przepisach procedowanych pod kątem zmain w szkoleniu i egzaminach i zastanawiam się - prima-aprilis czy idiota....

Oto jakie pomysły się pojawiają:

P: Egzamin teoretyczny - mamy go zdawać nie raz, jak jest w tej chwili, ale co roku od nowa. Dlaczego?

O: Według mnie, to bardzo słuszne rozwiązanie. Egzamin z teorii nie może być zdawany tylko raz i dożywotnio. Przepisy zbyt często się zmieniają, a kierowcy nie mają chęci czy czasu albo zapominają o tym, że trzeba na bieżąco śledzić zmiany tych przepisów. Od tego może zależeć ich życie.

P: W tej chwili teorii można się uczyć zdalnie - w ramach e-learningu – natomiast po zmianach, na kurs z teorii trzeba będzie przyjeżdżać do ośrodka szkolenia kierowców. To dobre rozwiązanie?

O: Trudno mi się na ten temat wypowiadać, bo z moich obserwacji wynika, że kandydaci są dość dobrze przygotowani do egzaminu teoretycznego. Koledzy z zespołu przekonywali mnie do tego, że wirtualna nauka bez żadnej kontroli ze strony kogokolwiek pozostawia wiele do życzenia.

P: Co mogłoby pomóc w zmianie tej sytuacji? Czy mógłby pan podać jakieś przykłady?

O: W projekcie ustawy jest m.in. zapis o tym, że zanim kandydat trafi na egzamin dopuszczona będzie możliwość jego uczestnictwa w jazdach w ruchu drogowym z opiekunem – uczestnictwo osoby towarzyszącej. Czyli kandydat na kierowcę, po zakończeniu kursu, zanim jeszcze trafi na egzamin – będzie mógł skorzystać z kilku jazd, bez prawa jazdy, ale z uczestnictwem takiej właśnie osoby doświadczonej, prywatnym pojazdem. Ten nowy przepis jest pewną jaskółką, która umożliwi rozszerzenie kompetencji kandydata na kierowcę. Chodzi o to, by m.in. wypracował w sobie umiejętność obserwacji ruchu drogowego z uczestnictwem innego kierowcy, rozszerzał swoje kompetencje wyniesione z kursu. To są oddzielne umiejętności, które w całości składają się na potencjał młodego kierowcy. Powyższy przykład jest jednym z wielu rozwiązań zaproponowanych w nowej ustawie. Takie rozwiązania służyć mają przede wszystkim nowemu spojrzeniu na szkolenie i egzaminowanie.

P: W projekcie są też zapisy dotyczące obowiązkowego uczestnictwa instruktora, u którego dany kandydat się szkolił – również na egzaminie na prawo jazdy.

O: Tak, i według mnie jest to bardzo ważna rzecz, choć wiele osób ma odmienne zdanie. Ale powiem w ten sposób: od wielu lat z jakiegoś powodu nie ma dobrej współpracy instruktorów z egzaminatorami, nie ma wymiany informacji, a to są dwa środowiska, które powinny się nawzajem wspierać. Dlatego ja jestem wielkim orędownikiem integracji tych środowisk.

P: Ale pewnie pan słyszał głosy ze strony właścicieli ośrodków szkolenia kierowców, że jeśli dany instruktor będzie musiał jechać na egzamin – to w tym czasie nie przeszkoli żadnego kursanta i będzie stratny finansowo.

O: Nie do końca zgadzam się z tym argumentem. Instruktorów na rynku jest bardzo dużo, tylko część z nich nie chce pracować za niewielkie pieniądze. Ale myślę, że te ośrodki, które naprawdę wiedzą, po co prowadzą swoją działalność – a jest trochę takich ośrodków – jestem przekonany, że one nie muszą się niczego obawiać. Oni już od dawna sumiennie i sprawnie prowadzą szkolenia osób z doskonałym skutkiem. Uważam, że uczestnictwo instruktora w egzaminie przy kategorii B – to tylko kwestia dobrej organizacji pracy. Poza tym, w planach jest coś takiego, że ośrodek nie traci na tym finansowo – będzie partycypował w kosztach egzaminu: za samochód i za obecność instruktora. Plany są takie, że ośrodek dostanie za to pieniądze. Bo nie może być tak, że ktoś będzie uczestniczył w takim przedsięwzięciu i nie dostanie za to wynagrodzenia. A kandydat płaci jedną opłatę egzaminacyjną i ma dostać to, po co przyszedł na egzamin.

 

Po przeczytaniu całości - nasuwa się jedna myśl - KASA MISIU KASA. Jesli proponowane zmiany wejdą w życie będziemy dożywotnim dostawcą gotówki do WORDów

Mur67

Mur67

Tak sobie siedze czytam i oczom nie wierze.

Na jednym z portali wywiad z autorem zmian w przepisach procedowanych pod kątem zmain w szkoleniu i egzaminach i zastanawiam się - prima-aprilis czy idiota....

oto jakie pomysłuy się pojawiają:

P: Egzamin teoretyczny - mamy go zdawać nie raz, jak jest w tej chwili, ale co roku od nowa. Dlaczego?

O: Według mnie, to bardzo słuszne rozwiązanie. Egzamin z teorii nie może być zdawany tylko raz i dożywotnio. Przepisy zbyt często się zmieniają, a kierowcy nie mają chęci czy czasu albo zapominają o tym, że trzeba na bieżąco śledzić zmiany tych przepisów. Od tego może zależeć ich życie.

P: W tej chwili teorii można się uczyć zdalnie - w ramach e-learningu – natomiast po zmianach, na kurs z teorii trzeba będzie przyjeżdżać do ośrodka szkolenia kierowców. To dobre rozwiązanie?

O: Trudno mi się na ten temat wypowiadać, bo z moich obserwacji wynika, że kandydaci są dość dobrze przygotowani do egzaminu teoretycznego. Koledzy z zespołu przekonywali mnie do tego, że wirtualna nauka bez żadnej kontroli ze strony kogokolwiek pozostawia wiele do życzenia.

P: Co mogłoby pomóc w zmianie tej sytuacji? Czy mógłby pan podać jakieś przykłady?

O: W projekcie ustawy jest m.in. zapis o tym, że zanim kandydat trafi na egzamin dopuszczona będzie możliwość jego uczestnictwa w jazdach w ruchu drogowym z opiekunem – uczestnictwo osoby towarzyszącej. Czyli kandydat na kierowcę, po zakończeniu kursu, zanim jeszcze trafi na egzamin – będzie mógł skorzystać z kilku jazd, bez prawa jazdy, ale z uczestnictwem takiej właśnie osoby doświadczonej, prywatnym pojazdem. Ten nowy przepis jest pewną jaskółką, która umożliwi rozszerzenie kompetencji kandydata na kierowcę. Chodzi o to, by m.in. wypracował w sobie umiejętność obserwacji ruchu drogowego z uczestnictwem innego kierowcy, rozszerzał swoje kompetencje wyniesione z kursu. To są oddzielne umiejętności, które w całości składają się na potencjał młodego kierowcy. Powyższy przykład jest jednym z wielu rozwiązań zaproponowanych w nowej ustawie. Takie rozwiązania służyć mają przede wszystkim nowemu spojrzeniu na szkolenie i egzaminowanie.

P: W projekcie są też zapisy dotyczące obowiązkowego uczestnictwa instruktora, u którego dany kandydat się szkolił – również na egzaminie na prawo jazdy.

O: Tak, i według mnie jest to bardzo ważna rzecz, choć wiele osób ma odmienne zdanie. Ale powiem w ten sposób: od wielu lat z jakiegoś powodu nie ma dobrej współpracy instruktorów z egzaminatorami, nie ma wymiany informacji, a to są dwa środowiska, które powinny się nawzajem wspierać. Dlatego ja jestem wielkim orędownikiem integracji tych środowisk.

P: Ale pewnie pan słyszał głosy ze strony właścicieli ośrodków szkolenia kierowców, że jeśli dany instruktor będzie musiał jechać na egzamin – to w tym czasie nie przeszkoli żadnego kursanta i będzie stratny finansowo.

O: Nie do końca zgadzam się z tym argumentem. Instruktorów na rynku jest bardzo dużo, tylko część z nich nie chce pracować za niewielkie pieniądze. Ale myślę, że te ośrodki, które naprawdę wiedzą, po co prowadzą swoją działalność – a jest trochę takich ośrodków – jestem przekonany, że one nie muszą się niczego obawiać. Oni już od dawna sumiennie i sprawnie prowadzą szkolenia osób z doskonałym skutkiem. Uważam, że uczestnictwo instruktora w egzaminie przy kategorii B – to tylko kwestia dobrej organizacji pracy. Poza tym, w planach jest coś takiego, że ośrodek nie traci na tym finansowo – będzie partycypował w kosztach egzaminu: za samochód i za obecność instruktora. Plany są takie, że ośrodek dostanie za to pieniądze. Bo nie może być tak, że ktoś będzie uczestniczył w takim przedsięwzięciu i nie dostanie za to wynagrodzenia. A kandydat płaci jedną opłatę egzaminacyjną i ma dostać to, po co przyszedł na egzamin.

 

Po przeczytaniu całości - nasuwa się jedna myśl - KASA MISIU KASA. Jesli proponowane zmiany wejdą w życie będziemy dożywotnim dostawcą gotówki do WORDów

×
  • Dodaj nową pozycję...